Sesje forumowiczów Newmasterlandii

Cofam się do tyłu.
-Przydaj nam się w końcu mądralo-mówie cicho z nadzieją mijając Tirbanga,po czym zaczynam z daleka oglądać strzały które wylądowały w piasku słuchając jednocześnie wywodów dyplomat ...

,,Oho,towarzystwo" myslę na widok nowoprzybyłych.
-Czekaj-krzyczę do Hiacynta biegnąc w jego strone-Nie rozwal im od razu czerepów tym... czymś-mówię starając się okreslic wygląd jego broni

Kontynuuję sotrzał aż do ostatniego przeciwnika

-Szlag...-mówię zdenerwowany,po czym wystrzeliwywuję kolejną strzałe w miare daleko od towarzyszy

-No cóż...-mówię zrezygnowanym głosem,po czym zaczynam szyć do łuczników stojących w miare daleko od Hiacynta

Zwracam się do Hiacynta:
-Jesteś w stanie przewrócić na nich drzewa?-pytam nerwowo wskazując na łuczników pod ścianą lasu,jednocześnie zdejmując łuk z pleców i wyciągając strzałę z kołaczanu

-Hej,słyszycie to?-mówię starając się wytężyć słuch-Chyba gdzieś w pobliżu rozgrywa się walka,myśle że powinniśmy to sprawdzić

-Ja osobiście nic do ciebie nie mam-mówię z uśmiechem na twarzy wyciągając przyjaźnie ręke

-A ty nie idziesz z nami?

-Z przyjemnością-mówię przyjaźnie wystawiając ręke w dżentelmeńskim geście

-Może któryś z tamtych gburów bedzie wiedział co to jest-mówię odchylając głowę w kierunku z którego przyszedłem

Ooo... co to?-pytam się sam nie wiedząc kogo biorąc pfrzedmiot z zaciekawieniem do rąk

-Szukasz czegos konkretnego?

-Oczywiście,nie dało się tego ukryć na mój widok-mówię figlarnie-Nie sądzisz że podróż z nami była by bezpieczniejsza?

Na widok znajomej zamieniam się z powrotem w elfa
-Niebezpiecznie tak podróżować samej po lesie w którym mogą się czaić dzikie bestie-zagajam wesoło